MIASTO MOJE, A W NIM… lotnisko

Pełne uziemienie na Bemowie

BEMOWO. Lotnisko było tu dużo wcześniej, niż bloki rozbudowującej się Warszawy. Jego działalność i teren przez lata były systematycznie ograniczane. Mimo to wciąż wskazywane jest przez coraz liczniejszych i coraz bliższych mieszkańców jako jeden z najpoważniejszych problemów. Czy jest skazane na likwidację?

Jego oficjalna nazwa brzmi Lotnisko Warszawa-Babice. W czasie I wojny światowej na tym terenie funkcjonowało lądowisko dla samolotów rosyjskich i niemieckich. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę stało się jedną z siedzib Instytutu Badań Techniki Lotniczej (IBTL) przekształconego następnie w Instytut Techniczny Lotnictwa.

Po II wojnie światowej powstało tu faktyczne lotnisko. Jeszcze w latach 50. odbywały się na nim pokazy z udziałem wielotysięcznej publiczności. Znajdowało się poza granicami ówczesnej Warszawy, na terenie gminy Stare Babice, stąd oficjalna nazwa. Z biegiem lat rozbudowująca się stolica wchłonęła ten rejon. Zaczęto ograniczać działalność lotniska, odcinać kolejne kawałki terenu, które zabudowywano kolejnymi blokami, obiektami usługowymi i handlowymi. Z czasem budynki pojawiły się naprawdę blisko pasa startowego i chociaż to lotnisko było pierwsze, zaczęto coraz głośniej mówić o jego likwidacji.

Lotnisko na Bemowie stało się też symbolem rodzimej rozrywki: to tutaj w 1996 roku Michael Jackson zagrał swój jedyny polski koncert. Niektórzy jeszcze pamiętają, że zachwycony tym terenem, zadeklarował stworzenie tu gigantycznego parku rozrywki. Nic z tego nie wyszło, ale swoje koncerty zagrała tu Madonna (2009) i AC/DC (2010). Przez trzy lata (2010-2012) w ramach „Sonisphere Festival” występowały tu zespoły thrash-metalowe: m.in. Anthrax, Megateth, Slayer, Metallica, Iron Maiden, Motörhead, Mastodon i Acid Drinkers.

Jak się można domyślać, nie wszyscy mieszkańcy byli zachwyceni takim sąsiedztwem. O ile koncerty są wydarzeniami jednostkowymi w skali roku, o tyle działające lotnisko ze startującymi i lądującymi samolotami działa cały rok. Coraz częściej zaczęły pojawiać się głosy, że jest ono problemem i generuje hałas oraz bezpośrednie zagrożenie.

To przyniosło w końcu skutek: kilkanaście miesięcy temu warszawski ratusz podjął decyzję o ograniczeniu komercyjnej działalności lotniska na Bemowie. Od 30 marca 2020 roku loty komercyjne i szkoleniowe z lotniska odbywają się po 22-kilometrowym kręgu nad osiedlem Piaski, Trasą AK i Wisłą. Dozwolone są wyłącznie od godz. 8.00 do 22.00. Warto przy okazji zwrócić uwagę na słowa „komercyjne i szkoleniowe”: to ważne, gdyż na bemowskim lotnisku jest również baza Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Stacjonują również wojsko i policja.

Decyzja ratusza wywołała lawinę reakcji: pozytywnych, jak i negatywnych. Wśród nieprzychylnych pojawiły się sugerujące, że za ograniczeniem lotów stoi lobby deweloperów, które chciałoby zabudować pasy startowe blokami. Zresztą wspominali o tym chociażby bemowscy radni, pisząc że zmniejszenie działalności lotniska, może doprowadzić do jego likwidacji. A to z kolei „skutkować zabudowaniem osiedlami deweloperskimi ostatniego korytarza napowietrzającego Warszawę od zachodniej strony”.

Lotnisko na Bemowie to doskonały przykład, jak obiekty niegdyś budowane na peryferiach, bądź poza granicami miasta, z czasem stają się jego częścią. Jednak czy to oznacza, że muszą one automatycznie tracić swój walor pierwotnej użyteczności? Czy lotnisko musi zniknąć, bo tak chcą mieszkańcy i kryjący się, co oczywiste, za ich plecami deweloperzy? Co w takim wypadku np. z bazą Lotniczego Pogotowia Ratunkowego? Jeżeli zostanie wyrzucona jeszcze dalej poza Warszawę, jej podstawowa zaleta – szybkość interwencji w nagłych przypadkach – zostanie poważnie ograniczona.

Dlatego tak ważne jest znalezienie dziś konsensusu, które zadowoli zarówno zarówno mieszkańców pobliskich bloków, miłośników podniebnych podróży, jak i tych, którzy wolą wypoczynek w bemowskich ogródkach, Lesie Bielańskim czy nad Wisłą.

pk

MIASTO MOJE, A W NIM – cykl materiałów na temat funkcjonowania miasta, ze szczególnym uwzględnieniem Północnej Ćwiartki, czyli Bielan, Bemowa, Białołęki i Żoliborza. Chcemy w nim wskazywać problemy i bolączki oraz sposoby ich rozwiązania.

7 thoughts on “MIASTO MOJE, A W NIM… lotnisko

  1. Małe sprostowanie:
    1/Żadne działania przeciwników lotniska jak na razie nie przyniosły wymiernego skutku. Owszem, warszawski ratusz wydał decyzję w sprawie ograniczenia działalności komercyjnej lotniska tj. zmniejszenia ilości szkoleniowych i rekreacyjnych przelotów, która miała zacząć obowiązywać 30 marca 2020 r., ale do dziś nie weszła w życie-utknęła w fazie odwoławczej.
    2/ Samoloty krążą po 22 km kręgu od sierpnia 2001 r., a nie od 30 marca 2020 r.

  2. Awionetki z tego lotniska zatruwają okolicę OŁOWIEM z toksycznego paliwa do awiontek AVGAS 100LL. Ołów jest toksyną kumulatywną to znaczy że nie znika tylko zbiera się go więcej i więcej.

    1. Jak komuś nie pasuje to niech się wyprowadzi w inne miejsce. Lotnisko i awionetki są tu dłużej niż bloki w okolicy. Jeśli ktoś świadomie się tam przeprowadził wiedząc ze latają awionetki to niech świadomie się wyprowadzi jeśli mu one przeszkadzają.

  3. Jak ktoś decydował się na kupno mieszkania koło lotniska to powinien się pogodzić z tym ze samoloty na lotniskach ląduja. Ja mieszkam w okolicy, wiedziałem gdzie się przeprowadzam wiec nie widzę powodów by teraz protestować.

  4. Z tym lotniskiem to sprawa wygląda tak. Dawne wojskowe lotnisko Babice przed pół wiekiem uległo likwidacji. Zbudowano na nim osiedle, jedną z dróg startowych zamieniono w ulicę Powstańców Śląskich. Ponieważ budować dalej nie było można (przez wysypisko śmieci w Radiowie), został wypierdek, na który przeniesiono Aeroklub z Gocławia, bo tam też w miejscu lotniska zbudowano osiedle. Kedy 30 lat temu „dostałem” mieszkanie (mieszkania się wtedy „dostawało”, po wpłacie tzw. wkładu, kilkunastu latach czekania, z kredytem do spłacenia) i to wcale nie w okolicach Babic, tylko na Marymoncie Dolnym (kilka km), z tego wypierdka parę razy do roku w niedziele latały szybowce. Sam się kiedyś takim szybowcem (jako pasażer) przeleciałem. Problem zaczął się kilka (no, góra z 10) lat temu, kiedy grupa cwaniaków postanowiła na tej lotniskowej resztówce zrobić interes i pozakładała ten cały C(I)UL i tanie (w porównaniu do Europy) szkólki pilotażu. I lata w kółko nad 1/4 miasta, m.in. nad moim Marymontem. Wiadomo, najlepiej robi się interesy uwłaszczając się na mieniu publicznym i kosztem innych, w tym wypadku kosztem mieszkańców Warszawy. Zyski dla nas, straty dla was. Więc to nie tak, że lotnisko było od zawsze lat. Kiedyś nie było tu miasta, 50 lat temu miasto zbudowano i teraz jest. Pytanie: co prędzej czy później bedzie się musiało wynieść? Północna ćwiartka Warszawy czy lotniskowy wypierdek, służący garstce cwaniaków?

    1. Dokladnie. To loty szkoleniowe w kółko warczące silniki…zwracam uwagę na tekst : od 08.00 do 22.00 czyli…..przez cały dzień. Masakra.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *