ŻOLIBORZ. Miasto stołeczne Warszawa przygotowuje się do sprzedaży terenów na placu Grunwaldzkim. Urzędnicy rozważają też oddanie nieruchomości w użytkowanie wieczyste.
Stołeczny ratusz szuka pieniędzy na częściowe choćby załatanie dziur w budżecie miasta spowodowanych przez pandemię. Jednym z najprostszych pomysłów jest oczywiście sprzedaż terenów należących do miasta. Na liście znalazł się również Plac Grunwaldzki – jeden z centralnych punktów i najważniejszych węzłów komunikacyjnych Żoliborza.
Pomysł sprzedaży Placu Grunwaldzkiego wzbudza, co oczywiste, dużo emocji i kontrowersji. To niezwykle ruchliwe skrzyżowanie, gdzie zbiegają się najważniejsze ulice Żoliborza: al. Jana Pawła II, al. Wojska Polskiego, ul. ks. Jerzego Popiełuszki oraz ul. Władysława Broniewskiego. Samorządowcy i mieszkańcy dzielnicy obawiają się, że teren placu zostanie przejęty przez dewelopera, który usunie ostatnie skrawki zieleni, by wcisnąć tam kolejne bloki. Tymczasem w ocenie zarówno władz dzielnicy, jak i ekspertów obszar ten nie jest przystosowany do prywatnej zabudowy mieszkaniowej, która może całkowicie zaburzyć ład architektoniczny tego miejsca.
– Najlepszym rozwiązaniem jest pozostawienie Placu Grunwaldzkiego w rękach podmiotu publicznego. To pozwoli go ustrzec od chaosu architektonicznego. My prosimy miasto, żeby dołożyło starań, żeby ten podmiot, który będzie właścicielem tych terenów, był podmiotem publicznym, który zrobi konkurs architektoniczny. To mogą być najróżniejsze instytucje, niekoniecznie miejskie, ale właśnie np. państwowe – przekonywała na antenie Polskie Radia RDC, żoliborska radna Donata Rapacka.
Przypomnijmy, że w trakcie kadencji Hanny Gronkiewicz-Waltz miasto obiecywało gruntowną modernizację Placu Grunwaldzkiego. Dwa szpalery budynków wygięte w łuk, tory tramwajowe wpuszczone w posadzkę, nowe drzewa – tak miało wyglądać to miejsce po remoncie. Skończyło się jednak na projektach architektonicznych. Wygląda na to, że o przyszłości żoliborskiego placu zadecyduje już nowy podmiot właścicielski.