BIAŁOŁĘKA. Skocznia narciarska na Białołęce? Przyznajcie, że brzmi to jak prima aprillisowy żart, ale zapewniamy, że nim nie jest. Projekt budowy małego obiektu trafił do warszawskiego budżetu obywatelskiego!
– To nasz narodowy sport, a możliwość skakania mają tylko w górach – argumentuje Filip Pelc, autor inicjatywy. Radny Białołęki w przeszłości próbował już zachęcić do takiej realizacji władze miasta. Niestety, bezskutecznie. Teraz jednak projekt został uprzednio skonsultowany z ekspertami i skrojony na miarę potrzeb. Mowa o obiekcie igelitowym K-5 lub K-10, który miałaby się mieścić przy ul. Jabłoni. Cała inwestycja została wyceniona na 90 tys. złotych. Pomysł, choć początkowo może wydawać się absurdalny, wcale nie jest pozbawiony sensu. Okazuje się bowiem, że stolica Polski tradycjami narciarskim stoi i to między innymi w… zimowym lataniu. Cofając się w czasie natkniemy się na trzy takie obiektu położone w Warszawie!
Kadra narodowa na Skarpie
Najbardziej znany z obiektów położony był przy ulicy Czerniowieckiej. Jego budowa ruszyła w 1955 roku, a data nie była przypadkowa. Skocznia, nazywana później popularną „Skarpą”, miała być gotowa na V Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów, stając się kolejną z atrakcji, obok dopiero co powstałych: Pałacu Kultury i Stadionu Dziesięciolecia. Nie było jednak szans na ukończenie prac budowlanych na czas, dlatego ich tempo gwałtownie spadło. W efekcie obiekt oddano do użytku dopiero we wrześniu 1959 roku. Uroczyste otwarcie uświetnił konkurs z udziałem kadry narodowej, który rzekomo oglądał komplet 7 tysięcy widzów. Była to pierwsza w Polsce skocznia pokryta igelitem – drogie maty przywieziono z NRD. Wtedy był to ewenement na skalę światową, bo takich obiektów było zaledwie około 20. Początkowo obiekt wykorzystywany był jedynie latem, ponieważ nie opracowano jeszcze sposobu utrzymania śniegu na śliskiej powierzchni igelitu. Na letnie obozy do Warszawy przyjeżdżali więc skoczkowie z ośrodków zimowych – skakali między innymi: Wojciech Fortuna, Stanisław Pawlusiak, Antoni Łaciak – oficjalny rekordzista obiektu (40,5 m) czy Janusz Duda, który najdalej lądował w Warszawie – na 48. metrze. W 1971 roku rozegrano tam jeszcze konkurs zaliczany do międzynarodowego Turnieju Trzech Skoczni (Warszawa, Praga, Budapeszt), jednak był to jej początek końca. Wkrótce igelitem pokryto mniejsze skocznie w Zakopanem ze Średnią Krokwią na czele oraz małe skocznie w Wiśle i Szczyrku, więc warszawski obiekt stracił na znaczeniu. Ostatnie zawody odbyły się w 1989 roku, a wzięło w nich udział ośmiu skoczków. Konstrukcja zaczęła niszczeć i w połowie lat 90. rozpoczęła się jej powolna rozbiórka, która dobiegła końca w ostatnich latach.
Agrykola i skoki
Okazuje się, że Skarpa, choć najbardziej znana, nie była pierwszą stołeczną skocznią narciarską. Wcześniej skoczkowie korzystali z niewielkiego terenowego obiektu na Agrykoli, który powstał w latach 20. XX w. Z początkiem lat 50. w tym samym miejscu wybudowano nowy obiekt projektu narciarza i inżyniera, Mieczysława Gąsienicy-Samka. Rekordzistą skoczni był zakopiańczyk Władysław Gąsienica-Roj – akademicki mistrz świata w kombinacji norweskiej z 1957 roku. Obiektem opiekowali się zawodnicy klubu Skra Warszawa. Skocznia funkcjonowała do lat 70., będąc przez jakiś czas zimowym „uzupełnieniem” dla igelitowej skoczni na Skarpie. Obecnie po konstrukcji nie istnieją praktycznie żadne pozostałości. Dodatkiem do warszawskiej historii skoków są przedwojenne wyczyny na małej, 10-metrowej skoczni terenowej w Lesie Bielańskim (okolice AWF). Niestety, poza kilkoma wzmiankami prasowymi nie zachowały się szersze informacje na jej temat.