„To dwa różne światy, bez dwóch zdań!”

BIELANY. Hutnik Warszawa dokonał niemożliwego! W Katowicach specjaliści od koszykówki 3×3 stanęli na najniższym stopniu podium Mistrzostw Polski. O tym jak marzenia stają się faktem rozmawialiśmy z zawodnikami „Dumy Bielan”.

Droga do podium była daleka i zaczęła się ponad trzy lata temu. Czy możecie opowiedzieć o początkach Waszego zespołu.

Rafał Pstrokoński: Projekt „Hutnik Warsaw” w koszykówce 3×3 narodził się w kwietniu 2018 roku, natomiast aktualna kadra wyklarowała się z początkiem sezonu 2020. Jest to zatem nasz drugi, wspólny sezon. Przedtem każdy z nas bronił innych barw klubowych. Zanim rozpoczęliśmy wspólną przygodę pod szyldem Hutnika, wielokrotnie rywalizowaliśmy między sobą na koszykarskich parkietach.

Czy to oznacza, że na co dzień gracie w różnych klubach?

Przemysław Słoniewski: Każdy z nas koszykarskie szlify zbierał w innych klubach. Natomiast funkcjonujemy w tym środowisku już na tyle długo, że znamy się praktycznie bez słów. Traf sprawił, że w zeszłym sezonie przydarzyła się okazja występować w tym samym, II-ligowym klubie (Sokół Ostrów Mazowiecka – koszykówka 5×5 -przyp. red.). To było dużym ułatwieniem i czynnikiem, który przyśpieszył konsolidację ekipy. Nasze zgranie praktycznie procentuje w każdym meczu.

Jak oceniacie poziom sportowy MP oraz drogę awansu do finałowej szesnastki?

Kuba Orłowski: Poziom sportowy turnieju był bardzo wysoki. Świadczy o tym chociażby trudna i wymagająca droga, składającą się z 10 turniejów eliminacyjnych. Taki system rozgrywek nie dawał możliwości zakwalifikowania się do Katowic drużynom z tzw. „przypadku”. Jednocześnie należy podkreślić, że z każdym rokiem przybywa klasowych zespołów. Awans do Katowic przypieczętowaliśmy wygraną w Ostrowi Mazowieckiej.

Kiedy uwierzyliście w Katowicach, że możecie zrobić coś wielkiego?

Alex Shcherbatiuk: Ja wskazałbym chyba na mecz barażowy przeciwko drużynie Camaro Zamość, którego stawką był awans do czołowej ósemki turnieju. Wygraliśmy ten pojedynek różnicą 10 punktów, chociaż czuliśmy zmęczenie poprzednimi meczami. Każdy kolejny rywal prezentował coraz wyższy poziom sportowy, ale dla nas nie miało to już większego znaczenia. Zyskaliśmy właściwe tempo i płynność gry, co przełożyło się na historyczny wynik. 

W ćwierćfinale mierzyliście się z dotychczasowym Mistrzem Polski – Studio Budza, by w półfinale zmierzyć się z Team Poland.

Rafał Pstrokoński: To prawda, jedna sami sobie zgotowaliśmy taki los (śmiech). Pierwszego dnia ponieśliśmy dwie porażki w końcówkach, które utrudniły nam drabinkę turniejową.  Przez to musieliśmy się mierzyć z drużyną aktualnych mistrzów Polski oraz kadrą narodową, która jeszcze kilka dni temu rywalizowała na igrzyskach w Tokio. Droga do podium z pewnością nie była usłana różami, ale dzięki temu ten medal smakuje znacznie lepiej.

Zostańmy na chwilę przy Tokio. Czy w związku z wprowadzeniem do programu Igrzysk Olimpijskich koszykówki 3×3, zauważyliście może wzrost zainteresowania tą dyscypliną w Polsce?

Przemysław Słoniewski: Absolutnie tak! Dostrzegamy sukcesywny wzrost zainteresowania nową odmianą basketu. Do jej uprawiania wciąż garną się nowe osoby. Cieszy nas ten fakt i mamy nadzieję, że przełoży się na to na szybszy rozwój sportowy na krajowym podwórku. Konkurencja napędza innych do podnoszenia swoich umiejętności!

Czy doświadczenie z klasycznej koszykówki  przekłada się w jakiś sposób na 3×3, czy są to zupełnie dwa inne światy?

Alex Shcherbatiuk: To dwa różne światy, bez dwóch zdań! Często zawodnicy z tradycyjnej odmiany koszykówki mają problem z wdrożeniem się w styl gry 3×3. Mecze rozgrywane są ciągłym tempem, „akcja za akcję”. Nie ma czasu na odpoczynek, a decyzje rzutowe podejmowane są w ułamku sekund pod ciągłą presją obrońców. Zawodnicy z normalnych parkietów przyzwyczajeni są do innych zasad sędziowania, dlatego pierwszy kontakt z koszykówką 3×3 jest dla nich zazwyczaj szokiem, gdyż pozwala się tutaj na bardziej fizyczną i kontaktową grę.

Jakie elementy Waszej gry uważacie za najmocniejsze i gdzie widzicie jeszcze duże pole do poprawy?

Kuba Orłowski: Każdy z nas potrafi wziąć ciężar gry na siebie, w zależności od sytuacji na parkiecie. Znamy się już na tyle długo, że potrafimy ukrywać swoje słabsze strony, jednocześnie wyciągając z siebie te najlepsze. Myślę, że pole do poprawy jest na wielu płaszczyznach, chociażby: fizyczno-motorycznej, rzutowej czy wydolnościowej, która jest niezbędna do rywalizacji na najwyższym poziomie. Jeśli popracujemy nad skutecznością podejmowanych decyzji przez całe spotkanie oraz zachowaniem zimnej krwi w końcówkach, możemy wznieść się jeszcze na wyższy poziom.

Czy macie obrany za wzór jakiś konkretny zespół 3×3 lub zawodnika?

Przemysław Słoniewski: Interesując się dyscypliną 3×3, podpatrujemy na bieżąco zarówno nowe trendy, jak i rozwiązania taktycznie czołowych drużyn świata. Nie inaczej było podczas minionych igrzysk olimpijskich. Oglądając poszczególne mecze staraliśmy się wyciągać wnioski, obserwując konkretne ruchy i zagrania, by następnie wdrażać je do naszej gry.

Jakie plany ma jeszcze ekipa Hutnik Warsaw na obecnie trwający sezon. Gdzie jeszcze będziemy Was mogli zobaczyć?

Rafał Pstrokoński: Sezon 3×3 nieuchronnie zbliża się ku końcowi i zaraz wszyscy rozjedziemy się do swoich klubów, żeby rozpocząć przygotowania do sezonu w tradycyjnej koszykówce 5×5. Przed nami kilka większych imprez na krajowym podwórku. W planach między innymi: Kalisz, Cieszyn, Radom oraz lokalny turniej pod Galerią Młociny. Postaramy się nie zawieść naszych kibiców i zakończyć trwający sezon dobrą grą!

Dziękuję za rozmowę i życzę utrzymania formy do końce sezonu!

Kuba Orłowski: Dziękujemy, a czytelników PołnocnejĆwiartki.pl prosimy o trzymanie za nas kciuków w tym i przyszłym sezonie!

Na zdjęciu: Kuba Orłowski z Hutnika Warszawa mija Pawła Pawłowskiego z Team Poland.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *